Nikt nie lubi bólu a jednak jest on częścią naszego życia. Ból jest zawsze prezentem od EGO. Im większe ego, tym więcej bólu dostaniesz w prezencie!
Sama przeszłam ten proces, który był odbiciem poprzednich moich wcieleń. Żyłam w chlubie ego i nie zdawałam sobie sprawy, że to może przynieść mi w następstwie ból. Tłumiłam chorobę tabletkami i spychałam nierozwiązane sprawy z przeszłości własnej i rodowej, aby ból nie dawał swoich znaków.
Każdy z nas czyni podobnie. Kiedyś i tak zaistnieje potrzeba zmierzenia się z prawdą o sobie, kiedy dochodzi się do krańca swych możliwości tłumienia bólu aż do narkotyków włącznie. Morfina, choć wycisza ból, to jednak bardzo otumania człowieka. Zaczyna nim rządzić to, co nieświadome, gdyż świadomość jest zablokowana.
Wytrzymałość na ból ma swoje granice, których przekroczyć się nie da – tak mówi Jezus w Kursie Cudów. Musi nastąpić odwrót od tłumienia bólu i od służenia ego osobowości.
Wszelkie rozrywki tego świata, mają za zadanie uśpić smutek i nieszczęście wynikające z uwikłania w ego gierki. Kiedy ból nie pozwala korzystać z „przyjemności” tego świata, wówczas jest dobry moment aby spojrzeć prawdzie w oczy. Ta otwierająca się prawda ukazuje całe stłumienie, które było dokonywane aby nie iść drogą serca, tylko niskich przyjemności ciała.
Wszystko co się tłumi, kiedyś musi wybuchnąć. Takie są prawa naturalne. Ta lawina przeszłości powinna być uwalniana stopniowo aby ból został zlikwidowany w całości, nie przez środki farmakologiczne ale w naturalny sposób. Ból i cierpienie psychiczne oraz choroby odejdą samoistnie.
Problemy rodzinne i choroby, to ukryte działanie nierozwiązanych spraw rodowych. Dusza w ten sposób domaga się oczyszczenia i uwolnienia wszystkich członków rodu. Jeśli ktoś z członków rodziny zmarł i zostawił nierozwiązany problem ze swojego życia, to powstaje program, który przenoszony jest na następne pokolenia czyli dzieci, wnuki i prawnuki.
Oni, choć zdają się być niewinni, to dostają w prezencie nierozwiązany problem ( osąd pokoleń ) po rodzie. Często jest on zgodny z ich karmą i należy go właściwie rozpoznać. Jeśli dalej będą go tłumić, to pole z tą informacją podpłynie do ciała i utworzy chorobę.
Leczenie chorób, bez usunięcia przyczyn, mija się z celem. Powinno się uwalniać pola rodowe, które są przyczyną wszelkich cierpień. Uwalnianie tych pól polega na wejściu w wiedzące pole duszy, które ukazuje całą prawdę o problemie.
Aby wykasować informację pola rodowego, należy totalnie zaakceptować zaistniałą sytuację i dokonać pojednania przeciwnych stron, dzięki czemu powstaje światło, które kasuje szkodliwą informację pola rodowego. Jest to stan pokory, który jest niezbędny aby dokonać pojednania.
Umysł każdego człowieka nosi w sobie tysiące niedokończonych spraw, zarówno swoich jak i całej rodziny a czasem przyjaciół i współpracowników. Tych informacji nie da się odczytać inaczej niż przez wejście w pole duszy. Znana jest metoda ustawień Hellingera, która odkrywa zepchnięte tajniki duszy rodowej. Numerologia i astrologia pomagają odczytać karmę osobistą, która jest wmontowana w te programy.
Są różne metody uwalniania rodowych pól i rozpoznawania karmy jak choćby metoda według Łazariewa. Sama stosowałam różne sposoby rozpoznawania przyczyny bólu i natrafiłam na metodę odpinania rodowych pól, która mi pomogła zlikwidować RZS. Ta nieuleczalna choroba w oczach medycyny zniknęła, po uwolnieniu programów rodowych.
Otrzymałam ją w spadku po zmarłej mamie, która chorowała na RZS przez 30 lat, aż do śmierci. Uwolniłam w ten sposób ją i cały ród od tej ciężkiej choroby, która miała przejść na moją wnuczkę.
Tą metodę odpinania stosuję razem z numerologią karmiczną do dziś, zarówno dla siebie jak i dla innych, którzy są gotowi i świadomi kontynuacji rodowych programów. W ten sposób uwalniane jest ego ze swoimi programami, którymi żyje. Bez nich ego znika a wraz z nim wszelkie nieszczęścia i choroby.
„Tylko smutna osoba potrzebuje rozrywki” – tak mawiał Osho. Im smutniejszy staje się świat, tym bardziej potrzebujemy rozrywki w postaci: telewizji, filmów i innych zabawek. Smutek jest znakiem braku radości, która to radość i błogość istnieje w każdym z nas. Jest tylko głęboko ukryta, gdyż smutne ego go okrywa.
Prawdziwa radość to brak bólu i balastu rodzinnej przeszłości. Ta radość jest połączeniem z Bogiem w nas i z Jego miłością. Uwalnianie pól jest oczyszczaniem aż do uzyskania radości istnienia w Bogu. Jeśli jest ból, choroba i nieszczęścia, to znak, że rządzi nami zewnętrzna powłoka, zwana ego.
Tak blisko jest nam jednak do radości o której istnieniu mało kto chce wiedzieć. Ludzie wymyślają przeróżne środki aby tłumić ból, niż uwolnić się totalnie od niego i smakować istnienie w radości Boga. Znam z doświadczenia zarówno jedną stronę życia jak i drugą, dlatego chcę podzielić się wiedzą, jak wyjść z bólu, którego wytrzymać nie sposób.
Jesteśmy stworzeni do życia w radości a nie w bólu. To kłamliwe ego trzyma nas swoimi programami, abyśmy spali w nieświadomości sensu i celu życia. Już czas się obudzić ze snu i żyć w błogości, która jest naszym naturalnym stanem istnienia.