Bałwochwalstwo jest następstwem wiary w bożki. Ta fałszywa wiara, musi dać poczucie lęku, oraz oczekiwania na  karę za to, co się uczyniło. Stąd w religiach naczelną zasadą jest wina i kara, jako konsekwencja bałwochwalstwa. Można być pewnym, że religie bazują na oddawaniu czci bożkom.

Stwórca nie potrzebuje, aby Go czcić. On ma wszystko. Jesteśmy jako Jego stworzenia z Nim połączeni, czy o tym wiemy czy też nie. Kogo mamy czcić? Samych siebie? Tak prosta zasada jest trudna do zrozumienia, dla rozproszonych umysłów, wierzących w bożki.

Bożek, to tylko dymna zasłona przed Stwórcą czyli Rdzeniem wszystkiego. Zastępuje on tylko Stwórcę i tworzy mnóstwo bogów, aby zakryć prawdę. W ten sposób wytwarzany jest podświadomy lęk i oczekiwanie na karę, za zdradę wobec Stwórcy. Jak można nie bać się prawdziwego Boga Stwórcy, kiedy wierzy się w bożki?

To pewne, że bałwochwalca wytwarza sam w sobie lęk, a potem myśli, że to do niego przyszło z zewnątrz. Owszem, przyszło poprzez wiarę w zewnętrzne wizerunki Boga. Przez oddawanie pokłonów czemuś, co nie ma życia i jest bezsilne.
Jak to może być, by kawałek namalowanego papieru w obrazie, nie zawsze przez trzeźwego twórcę, czy figura z kamienia, miała życie i do tego wieczne. Jak papier lub kamień, mógł ciebie stworzyć? To absurd, który wtłacza się do umysłów ludzi poszukujących małości.

Zostaliśmy stworzeni jako istota rozumna, na podobieństwo żywego Stwórcy życia a nie jako martwy kamień czy papier. Jeśli zdradziłeś Boga – Stwórcę, to będziesz wielbił różne rodzaje bożków. Staniesz się bałwochwalcą, wytwarzający lęk. Z tego lęku i poczucia winy, wytworzysz myślokształt, któremu nadasz życie. To on będzie cię podgryzał i żądał więcej strachu i ofiary, aby wzrastać, w tobie w siłę. Tak tworzą się osobiste demony, które zabierają człowiekowi jego twórczą moc i niszczą go aby samemu wzrastać, jako ciemne moce.

W końcu pochłoną całą twoją energię i doprowadzą do choroby psychicznej i śmierci. Ciężkie choroby powstają zawsze z przekłamania prawdy. Tak  kończy się wiara w bożki.

Z doświadczenia ostatnich dni wiem, że zjawisko to się nasila, a ludzie nie mogą sobie z tym poradzić. Szpitale psychiatryczne jedynie przytłumiają umysł, ale nie pomagają. Problem pozostaje nadal i przyciąga obce byty, żądne pokarmu niskich emocji i lęku.

Jak wyjść z tego zaplątania?

Jedynym wyjściem jest uwierzyć we własną moc i na zawsze pozostawić zabawę w bałwany ( bożki ), które jak wzejdzie wiosenne słońce, muszą się roztopić. Bożki, to nie tylko figury i obrazy, ale też różnego rodzaju guru, którym oddaje się cześć. Mogą to być też postacie religijne i mistyczne, które uznaje się za święte i większe od nas samych. To wreszcie zwykli ludzie, których się ceni bardziej od siebie.

Jesteśmy wszyscy równi! Nikt nie ma prawa wyrastać ponad innych w postaci królów, królowych czy papieży. Ten system zaczyna upadać. Wszystkie rozumne istoty mają taki sam status kosmiczny. Każdy, kto uważa siebie za większego, bo ma prawo odpuszczać grzechy, robi z siebie bożka.

To samo jest z guru, który wymądrza się ponad innych i zakrywa prawdę, bo sam jej nie rozpoznał. Ludzie teraz chwytają się wszystkiego, jak tonący brzytwy, aby wyjść z utworzonego chaosu. Nic dziwnego, że wpadają z deszczu pod rynnę. Chcąc uciec od kaznodziei, wpadają w łaskę samozwańczego guru, lub fałszywego nauczyciela , który dalej kreci w ich umyśle.

Wyjściem z niewoli bożków, jest odnalezienie własnej mocy. Niewolnik bożków jest chętnym niewolnikiem i zawsze znajdzie sobie pana, który będzie nad nim pan-ował. Szuka siły poza sobą  a nie mocy w sobie. Ten naczelny błąd, jest podstawą bałwochwalstwa. Bożek nikomu nie dał życia i nic nie stworzył. Jest pusty i martwy!

Fundamentem prawdy jest wejście do własnego wnętrza i uznanie siebie za stworzenie boskie, połączone ze Źródłem. Moc stwórcza jest w każdym z nas, tylko wielu o tym zapomniało, poprzez wiarę w martwych bożków.

Do tej mocy mamy dostęp tylko my sami. Nikt na szczęście za nas tego nie zrobi. Kończy się już tu wszelkiej maści zbawienie i zbawicielstwo. Kiedy uznasz, że możesz zwrócić się do swojego serca i własnej świadomości, to porzucisz wszystkie bożki. Staniesz się wolnym i niezależnym człowiekiem. Serce zna prawdę i podpowie ci jak ją odnaleźć.

Nikt już nie musi cię zbawiać, bo sam będziesz wiedział jak to zrobić. Wreszcie przebudzisz się z koszmarnego snu i przejrzysz na oczy. Zobaczysz inny świat, gdzie istnieje miłość i radość a nie cierpienie i niewola. Poczucie winy, kara i ból odejdą, jako niepotrzebne już zabawki w marzeniu sennym. Nastanie cisza, która wyzwala i przemienia krzyk na miłość.

Im większy lęk, tym więcej słów i przekleństw, które budują demoniczne  myślokształty i oddają im swoją moc, aby popaść w małość i czołobitność. To wreszcie integracja z własnym cieniem i chaosem.

Cisza buduje twoją własną moc i połączenie ze Źródłem twórczej ekspresji. To droga, która wyprowadza z bałwochwalstwa i czyni cię rozumną istotą, jaką zostałeś stworzony i zintegrowany z Rdzeniem życia.

Nie musisz się więcej bać, gdyż stałeś się uczciwym i prawym człowiekiem, zgodnym ze swoim podświadomym umysłem, zdążającym poprzez serce do prawdy. Tak kończy się wiara w bożki i koszmarny sen, skrywający prawdę. Otwiera się świadomość na rzeczywistość, która jest niezmienna i prosta do zrozumienia.