/Serce z ciasta podczas robienia makaronu/

 

 

 

Analityczny umysł zawsze analizuje, co jest dobre, a co złe. Wszystkie mentalne treści, najpierw trafiają do lewej półkuli mózgu, która zajmuje się analizą. Gdy takie treści nadal pozostaną w lewej półkuli, następuje osąd. Informacja zostaje umieszczona w jednej, konkretnej kategorii, dobra czy zła.

Gdy natomiast jest harmonia w umyśle, czyli treści bez przeszkód przepływają przez most łączący półkule, wówczas taka informacja trafia do prawej półkuli i zostaje przyjęta intuicyjnie i skierowana do syntezy. W sumie jest pełnią, która określa dobro.

 

Bóg nie stworzył niczego złego, tylko samo dobro, gdyż to On sam poprzez nas doświadcza tego świata. Bóg jest w nas, gdyż jesteśmy z Nim połączeni świetlistą nicią. Jesteśmy przecież wszyscy dziećmi Boga.

Oczywistą rzeczą jest, że Pan Bóg, który czczony jest w kościołach katolickich, to pan, który musi mieć swoich niewolników w postaci owieczek. To one zamknięte są na wiedzę o sobie i świecie, gdyż żyją w niewoli dogmatów. Informacja u nich nie przepływa przez obie półkule, lecz zostaje skatalogowana na wejściu, wedle dogmatów.

W ten sposób manipuluje się ludźmi, którzy poprzez zastraszanie i zniewalanie, boją się sami poszukiwać prawdy. Żaden niewolnik nie może wejść do Królestwa Niebieskiego, gdyż nie stanowi o sobie. Ma zawsze swego pana, któremu służy. Zazwyczaj tego pana nienawidzi, zazdrości mu i czuje przed nim lęk. Jest zamknięty jak w klatce.

Wszystkie niskie energie wiążą istotę i niszczą ją. Nie pozwalają samodzielnie myśleć. Kierowane są niskimi emocjami jak: gniew, zazdrość, zawiść, nienawiść, strach czy obawa. Poddanie się woli pana, jakiekolwiek nie było by jego imię, to zgoda na samodestrukcję i zniszczenie. To forma samobójstwa, która niszczy człowieka od środka i nie pozwala wzrastać.

Miłość jest klejem umysłu, który łączy myśli w jedność. Miłość wzmacnia wibrację światła i rozprzestrzenia oraz pomnaża wszystko. Stąd Jezus rozmnażał ryby i chleb. Każdy podobnie może czynić, mając dużo miłości i światła, czyli Boga w sobie.
Strach natomiast zmniejsza wibrację światła. Zamyka istotę i prowadzi do strat finansowych oraz duchowych. Wyjściem z tego zaplątania jest wzniesienie się na wyższe wibracje miłości. W miłości nie ma lęku.

Jeśli człowiek jest w harmonii z samym sobą, to informacje przepływają przez mózg i są odbierane wszystkie jako dobro. Wzrasta wówczas moc człowieka, który godzi się na przypływające doświadczenia z jego duszy, gdyż są pełnią i dobrem. Zło przemienia się w dobro, bo to są tylko doświadczenia, aby poznać życie w jego licznych aspektach.

Prawa natury są tak skonstruowane przez Stwórcę, że człowiek musi doświadczać kolejno obu biegunów życia, aby osiągnąć całość. Zawsze mamy iść za naszymi uczuciami, które są głosem wewnętrznym duszy. To ona podpowie co zrobić. Bycie w jednym biegunie, prowadzi do fanatyzmu.

Jeśli coś wywiera na nas presję, to znaczy, że trzeba doznać tego przeżycia, aby rozpoznać jego wartość. Jeśli świadomie unikamy tego doświadczenia, bo osądzamy jako złe, to odkładamy je tylko na później. Praw natury nie da się oszukać.

Doświadczenia uczą nas mądrości i warto je przeżywać bez osądzania, aby się rozwijać. Sprzeciwianie się doświadczeniom powoduje w ciele choroby, nerwice i prowadzi do rozpaczy. Człowiek sprzeciwia się życiu i Bogu. Ignoruje głos wewnętrzny własnej duszy.

Bóg miłości nigdy nikogo nie osądza, gdyż mieszka w nas. Musiałby sam siebie sądzić, a to jest niemożliwe! Dlatego każde doświadczenie jest dobre, gdy się je przeżywa zgodnie z planem duszy i nie osądza. Zwierzęta nie myślą i nie mogą osądzać. Stąd nie żyją strachem przed śmiercią i sądem.

Kiedy jesteśmy znudzeni przeżywaniem podobnych emocji, to znaczy, że uzyskaliśmy w tej dziedzinie mądrość. Przerobiliśmy życie na biało i czarno. Możemy spojrzeć na to zagadnienie z pozycji szarości, wzmacniając szare komórki w mózgu.

Mądrość rodzi się z przeżywania dobra i tzw. zła, bez osądzania. Doświadczenia uczą nas pokory, zrozumienia siebie i otaczającego świata. Samo życie, to najlepszy nauczyciel. Szukając pomocy u innych ludzi lub wiedzy, jesteśmy ich niewolnikami. Nie słuchamy wewnętrznego głosu duszy. Jesteśmy wciąż uczniami, a nie panem samego siebie i mistrzem.

Jest wielu ludzi, którzy ciągle poszukują na zewnątrz aby się doskonalić. Ta droga kiedyś powinna się zakończyć, aby wreszcie posłuchać głosu wewnętrznego, który bez przeszkód prowadzi do Prawdy. Tam jest samo dobro i moc, która wzmacnia istotę od środka.

Wszelkie poszukiwanie kończy się, gdyż samo życie zaczyna być nauczycielem. Akceptacja tego, co nas spotyka, jest największym dobrem i mądrością. Czarne i białe przechodzi w szarość, aby nie osądzać dwóch biegunów jedności. Uzyskane dobro wzmacnia siłę i daje moc do działania oraz doświadczania coraz innych przeciwieństw. Nie istnieje dobro bez zła, ani zło bez dobra. Zatem wszystko z perspektywy szarości, czyli obserwatora jedności przeciwieństw, jest DOBREM.