Zarówno ludzie jak i świat potrzebują wejść w stan równowagi. Na razie jest totalna huśtawka, co widać chociażby po pogodzie. Jesteśmy jak statek na falach oceanu, gdzie huśta na boki. Raz w prawo a drugi w lewą stronę. Taka huśtawka nie jest przyjemna dla nikogo, gdyż w każdej chwili grozi zatopieniem statku z powodu zbyt wielkiego przechyłu.
Jak dzieje się to w przypadku ludzi?
Ludność zamieszkująca północną półkulę jest bardziej skupiona na życiu zewnętrznym, objawiającym się nadmiarem bogactwa materialnego w postaci domów, samochodów, ogrodów czy zakładów przemysłowych. Natomiast ludzkość zamieszkująca obszary półkuli południowej, jest pozbawiona w większości dostępu do dóbr materialnych.
Żyją oni bardziej w „tu i teraz” czekając na to co się wydarzy. Ich życie duchowe czyli wewnętrzne jest bardziej rozbudzone niż ludzi północy. Ich domy, restauracje wyglądają na zewnątrz bardzo biednie ale wewnątrz jest nieprawdopodobne bogactwo kolorów, smaków i dostatku. Przekonałam się o tym będąc ostatnio w Maroku, co mnie niesamowicie zaskoczyło.
Ludzie północy są bardziej skupieni na sobie i zamknięci na kontakty z innymi ludźmi. Natomiast tam w Maroku jest odwrotnie. Tubylcy są bardzo wylewni i chętni do każdego kontaktu, bez względu na wiek czy kolor skóry. Być może nadmiar słońca otwiera na komunikację, bo ciepło rozszerza a zimno skupia.
Mimo trudnych warunków do życia w Afryce, ludziom chce się ciągle bawić, tańczyć i śpiewać. Ta radość niesie tajemne przesłanie jak do niej dojść. Rzeczy materialne nie są aż tak ważne, bo nie dają radości życia. Może dążenie do ich posiadania daje napęd życiu. Natomiast wewnętrzny spokój i ciepło, jest warunkiem komunikacji ze światem zewnętrznym, jako przepływ od środka.
Ludzkość potrzebuje równowagi aby wejść do siebie, do swej duchowej istoty. Coraz więcej ludzi z północy podróżuje do krajów południowych, gdzie mogą się zimą wygrzać w ciepłym słońcu dnia. Niektórzy z nich zaczynają sobie bardzo cenić kulturę bycia Marokańczyków czyli rdzennych Berberów.
Są też tacy, którzy osiedlają się w Maroku, gdyż tam jest o wiele bezpieczniej niż w krajach Europy. Ludzkość zaczyna się mieszać ze sobą aby wyrównać poziomy egzystencji i kultury. Uchodźcy z Syrii zasiedlają kraje Europy a europejczycy przenoszą się do Afryki. Taki exodus jest potrzebny aby wyrównać potrzeby egzystencjonalne ludów ziemi.
Coraz więcej jest par europejsko – afrykańskich, które niosą dla innych nowy powiew kultury bycia w związkach. Mężczyźni są bardziej otwarci na kulturę i kobiety północy, niż Marokanki. One w większości zachowują stary ubiór i dawne zwyczaje. Młodzież jest bardziej otwarta na trendy światowe, lecz stare przekonania nie pozwalają im odsłonić ciała.
Ten ciekawy problem zaczyna być widoczny dla turystów obserwujących obecne przemiany. Ludzkość jest coraz bardziej ciekawa inności życia na planecie Ziemia i podróżuje do odległych krajów aby badać to, co niezwykłe i dzielić się swoimi obserwacjami oraz dobrami materialnymi. Proces bratania ludzkości Ziemi przywróci równowagę między półkulami.
Takie są moje wrażenia z pobytu w Maroku i osobiste obserwacje procesu przemiany na świecie. Myślę, że zmierza to do wyrównania energii we wszechświecie i na Ziemi, abyśmy nie popadli w przechył w jedną stronę bieguna.